Witam wszystkich serdecznie.
Blog ten poświęcony jest mojemu pobytowi w pięknym hiszpańskim mieście jakim jest Alicante.
Będę zamieszczał tu zdjęcia i posty, by przybliżyć Wam jego oblicze.


niedziela, 28 czerwca 2009

Konkurs sztucznych ogni

Tuż po Hogueras rozpoczął się konkurs ogni sztucznych, mający jak co roku wyłonić zwycięzce, który dostąpi zaszczytu wypuszczenia jednej ogromnej 'palmera', która jest gigantycznym fajerwerkiem w kształcie palmy, rozpościerającym się nad Castillo Santa Barbara i zarazem sygnałem do rozpoczęcia palenia hogueras.
Tradycyjnie plaża była oblegana przez osoby chętne ujrzenia tych emocjonujących pokazów... auta były zaparkowane dosłownie wszędzie... ruch uliczny był całkowicie sparaliżowany przez długi czas. Każda grupa, która brała udział w konkursie miała około pół godziny na to, by pokazać, że to właśnie ona powinna wygrać.

Poniższe filmiki zostały jak zwykle nakręcone Canonem A60, więc ich jakość nie jest rewelacyjna... Pierwsze dwa są z piątku na sobotę, a pozostałe dwa z soboty na niedziele.

To trzeba po prostu zobaczyć na własne oczy... ;)

26/27.06.2009





27/28.06.2009



Hogueras 2009

24 czerwca zakończył się wielki maraton bezsenności, który trwał na ulicach miasta już od 19 czerwca. Natomiast już kilka dni wcześniej trwały przygotowania do tej imprezy... rozwieszano oświetlenia, zamykano ulice... itp
Nie będę się rozpisywał o tym święcie... bo już w zeszłym roku napisałem na ten temat wystarczająco dużo... ;)
Powiem tylko tyle, że im dłużej się tu mieszka to tym bardziej męcząca jest ta impreza ;P
Rozumiem doskonale masowe wyjazdy mieszkańców Alicante na czas trwania tej fiesty ;)

Zapraszam do galerii zdjęć:
Hogueras 2009

Krótki filmik:

niedziela, 14 czerwca 2009

Moros Y Cristianos

Był 13 dzień czerwca, sobota, w powietrzu unosił się lekki zapach potu, wydobywający się spod peleryn i zbroi maszerujących ulicami Alicante... to przez trasę, która była dość długa, a także słońce, które przygrzewało damom i rycerzom. Pomimo tego uśmiech nie znikał z ich twarzy.

"Moros y Cristianos" (Maurowie i chrześcijanie) - tak nazywają się święta, podczas których inscenizowane są parady i symboliczne sceny przypominające wygnanie Maurów, które w Hiszpanii zakończyło się w 1492 roku upadkiem muzułmańskiej Grenady. Rekonkwista była kilkuwiekowym procesem - Arabowie sprawowali rządy przez blisko 800 lat, od najazdu w 711 roku. Fiesty upamiętniające te wydarzenia popularne są zwłaszcza w południowo-wschodniej części Hiszpanii. Urządzane w różnych terminach, są mieszaniną religii, historii i ulicznego karnawału.
Nierzadko cała miejscowość znana z "Moros y Cristianos" żyje przez cały rok planami i przygotowaniami do następnej takiej fiesty.

Zapraszam do galerii:

Moros y Cristianos

A to krótki filmik (jakość Canon A60)

sobota, 14 marca 2009

Pobudka ze snu zimowego ;P

Minęło już 8 miesięcy kiedy umieściłem tutaj ostatniego posta... no ale cóż... lenistwo, brak chęci i czasu to chyba najlepsze wytłumaczenie ;P
Postaram się to nadrobić... zacznę może od zdjęć z weekendowego wypadu do Parque de la Ereta

Parque de la Ereta

sobota, 5 lipca 2008

To już rok !

Dokładnie 5 lipca 2007 rozpoczęła się nasza przygoda na Półwyspie Iberyjskim... i jak widać trwa ona nadal:)
Poznaliśmy co nieco kulturę hiszpańską, okolice oraz nowych ludzi. Jednym słowem zaaklimatyzowaliśmy się tutaj... i to dość szybko:)
Jak się potoczą nasze losy w tym pięknym mieście czas pokaże...

środa, 25 czerwca 2008

Hogueras - czyli bezsenne noce

Hoguera to w dosłownym słowa znaczeniu ognisko, stos. Jest to święto w Alicante, które rozpoczyna się 19, a kończy 24 czerwca. To w tym okresie miasto zamienia się w jedną wielką 'salę imprezową'.
Już przed tymi dniami każda ulica - zarówno mała jak i dużo dekorowana jest ozdobnymi lampkami. Tak udekorowane miasto nie było nawet na Boże Narodzenie.
Drogi zostają zamknięte a na środku każdej z nich stawiane tzw barraca (chałupa, chata, buda, barak), gdzie po uiszczeniu jednorazowej opłaty ludzie spędzają czas ze znajomymi, jedzą i bawią się od rana do wieczora. Stosowniej jednak byłoby powiedzieć od rana do rana ... ;) ... gdyż wszyscy rozchodzą się do domów około 5 rano, a już 3 godziny później od serii przeraźliwie hucznych petard rozpoczyna przemarsz uliczkami orkiestra dęta, która budzi mieszkańców dając tym samym znać, że zabawa się nie skończyła.
W czasie tych imprez stawiane są w wielu miejscach olbrzymie rzeźby. W całym Alicante aż 88, z czego najtańsza kosztowała 7 707 euro, a najdroższa 180 000 euro.
Każda hoguera miała swojego patrona, a każda barraca swoją delegację w tradycyjnych strojach regionalnych, która to miała swoje uroczyste przemarsze głównymi ulicami miasta.



Ostatniego dnia czyli 24 czerwca o północy wszyscy mieszkańcy miasta oraz turyści zgromadzili się licznie przy rzeźbach i na plaży by w oczekiwaniu na znak z zamku Santa Barbara w postaci 'palmera' rozpocząć palenie stosów.
... i stało się... światła na zamku zgasły... ludzie wstrzymali oddech... i po dwóch wystrzałach sprawiających wrażenie salw armatnich niebo rozbłysło od gigantycznej petardy nazywanej 'palmera' czyli palma... tłum zaczął przesuwać się w szybkim tempie w stronie portu, gdzie na morzu miała być spalona jedna z takich rzeźb... po drodze minęliśmy jedną palącą się hoguerę na plaży, potem przy esplanadzie kolejną...
nie zdążyliśmy dobiec na czas podpalania, ale zdołaliśmy uwiecznić na zdjęciu płonąca 'Arkę Noego'...



Nie wszystkie stosy były palone jednocześnie gdyż każdemu z nich musiały towarzyszyć strażacy, dlatego też udało nam się uchwycić jeden z takich stosów jak został palony od samego początku... :)



Święta te po raz kolejny pokazują, że Hiszpanie to naród, który potrafi sie bawić i chce się bawić. Dla mnie jednak najważniejsze jest to, że w końcu będę mógł sie wyspać bez zatykania sobie uszu korkami ;P

A teraz coś specjalnego z dedykacją dla polskich Kaczuszek ;P



Hogueras 2008

sobota, 14 czerwca 2008

Huelga - czyli strajk

Na pewno nie jedna osoba pamięta czasy długich kolejek i pustych półek... pamiętam i ja, zawsze zajmowałem miejsce w kolejce po kawę, cukier, chleb czy inne rzeczy...

Myślałem, że to przeszłość, jednak gdy udałem się w środę do sklepu osłupiałem, regały świeciły pustkami... nie było mięsa, warzyw, pieczywa, wody (mineralnej) i wielu innych rzeczy. Zdarzenie to poprzedziły tłumy ludzi, które już od niedzieli okupowały stację benzynową, na której pracuję. Dzienny utarg przekraczał kilkakrotnie zysk weekendowy, a poziom paliwa w zbiornikach cały czas spadał. Wojna? ...pomyślałem... nie - jak się okazał tylko (?) strajk kierowców ciężarówek, którzy w proteście wysokich cen paliw zablokowali ulice w całej Hiszpanii. Panika - tak można jednym słowem określić to co zawładnęło ludźmi. Panika i strach przed tym, iż zaopatrzenie sklepów, stacji, itp nie dotrze w bliżej nieokreślonym czasie.
W czwartek można już było ujrzeć spód w zbiornikach paliwowych, przy czym inne stacje zostały zamknięte już wcześniej. Na szczęście cysterna z benzyną eskortowana przez Gwardię Cywilną dotarła w piątek nad ranem. Dzięki pomocy służb Gwardii ominęła ona zapory, a także ryzyko dewastacji i podpalenia, gdyż nawet takie zdarzenia miały miejsce w tym iberyjskim kraju. Po dostawie paliwa ujrzeliśmy dziwne zjawisko:.. ludzie pochowali się do schronów? A może wydali wszystkie pieniądze na jedzenie i zapas paliwa? Albowiem ruch na stacji spadł do absurdalnego minimum. Nuda towarzyszyła mi i moim znajomym z pracy do tego stopnia, iż zaczęli zagospodarowywać sobie czas, np:
W koszu z piaskiem położyli skrawek materiału, na nim karalucha, dostawili mu 'parasolkę' i w dodatku kręcili filmik komórką, przeprowadzając jednocześnie z nim wywiad... ;P
Zastanawia mnie jedna rzecz - z jakim skutkiem i przede wszystkim zakończy się ten cały strajk (?)